wtorek, 12 kwietnia 2011

opowiadanie 2 część 3.

Oboje położyli się na łóżku, patrzyli w sufit. Mieli tylko splecione dłonie. Kamila czuła się cudownie, nie wyobrażała sobie być teraz gdzie indziej, niż tu, z Maćkiem. Chciała żeby ta chwila się nigdy nie kończyła. Myślała, czy za 5 lat nadal będzie z nim, bardzo miała taką nadzieje. On myślał podobnie. Zastanawiał się, co by było, gdyby żadne z nich nie odważyło się spróbować, porozmawiać, zacząć ze sobą flirtować, a w końcu się zakochać. Uwielbiali się sprzeczać, kto kogo bardziej kocha. On wygrywał, miał siłę przebicia.
- Myślisz, że będziemy ze sobą do końca życia ? Pytam serio. – Kamila przerwała milczenie.
- Tak, mówię to najszczerzej jak potrafię. Kocham cię i chce być z tobą do końca życia. – powiedział z uśmiechem.
- No ja też cię kocham, mocniej niż ty mnie, ale każda para tak mówi, a potem nagle się rozstają. Jak to jest ?
- Bo często jest tak, że się pokłócą i są za bardzo dumni, żeby przeprosić i naprawić. Wiem, że jesteśmy inni. Jeśli wiesz, że to twoja wina, umiesz przeprosić.
- Ty też.
- Co ja też?
- Umiesz przeprosić.
- Czy ja wiem…
- Ja wiem. – powiedziała bardzo entuzjastycznie.
- Skąd ?
- Bo cie znam i kocham.
- Po 3 miesiącach bycia ze sobą i 2 miesiącach koleżeństwa, znasz mnie ?
- Tak, jak nikogo nigdy. Poznaje cię z dnia na dzień. Znam i kocham.
- Wow. Jestem w szoku. Serio. – powiedział, przyglądając się wciąż jej twarzy.
- Skarbie, nie chce tego mówić, ale chyba musisz już iść.
- Która godzina ?
- Hm. Jest 22.
- Rzeczywiście. Muszę iść. – wstał.
- Poczekaj na mnie, odprowadzę cie. – zeskoczyła z łóżka.
- Ale tylko do drzwi, słonko. – uśmiechnął się.
Zeszli powoli, idąc do drzwi. Maciek otworzył drzwi, a Kamila szła cały czas za nim.
- Pa skarbie. – powiedział i chciał ją pocałować ale ona się odsunęła.
- Nie, nie idziesz. Czekaj chwilkę. – Kamila pobiegła za drzwi, założyła buty i wyskoczyła za nim. – A teraz spójrz na mnie, spójrz mi głęboko w oczy, zobacz w nich coś, co widziałeś gdy pierwszy raz chciałeś mnie pocałować, a potem pocałuj mnie. Dotknij delikatnie moje wargi, swoimi. Teraz, gdy tak księżyc patrzy na nas. Proszę.
Tak zrobił. Zrobił jak poprosiła. Widział w jej oczach, coś, czego nie da się opisać. Następnie ją pocałował. Zrobił to bardzo delikatnie, tak jak chciała. Chcieli , by wszystko było tak idealne, jak pierwszym razem. Potem ją przytulił.
- Dlaczego o to poprosiłaś ?
- Bo chciałam żeby było idealnie. Nie przestawaj mnie tulić, kotku.
- Muszę iść, przepraszam. – rzekł Maciek.
- Rozumiem, dziękuje za ten dzień.
- Ja też. Kocham cię. Śpij słodko.
- Ja ciebie też. – pocałowała go.
Obróciła się na pięcie, i poszła. Nie lubiła pożegnań. Po twarzy spłynęła jej łza. Jedna jedyna. On patrzył, czekał aż będzie wiedział że jest bezpieczna. Poszła do pokoju, wzięła koszulkę i shorty w których spała i poszła do łazienki. Rano obudziła się z zatkanym nosem, kaszlem i gorączką. Wstanie z łóżka to nie był najlepszy pomysł. Zakręciło jej się w głowie i ponownie do niego wróciła. Napisała smsa do Weroniki, Maćka, Laury i Anki że dziś nigdzie nie wychodzi, że jest chora. Dostała odpowiedzi, że potem wpadną ją odwiedzić. Zawołała mamę i poprosiła, żeby zrobiła jej śniadanie i przyniosła jakieś witaminy. Do południa siedziała na laptopie i ogarniała newsy, przez ostatni tydzień nie siedziała w internecie. Potem przyszła Laura z Anką i Gabrysiem, posiedzieli trochę, ale po godzinie wzięli Mateusza i ruszyli w miasto. Kamila przespała się trochę, a gorączka już spadła. Obudził ją telefon od Weroniki, że zaraz będzie. Posiedziały trochę i nawet Kamila zaczęła chodzić. Poprosiła by koleżanka poczekała to się ubierze i pójdą do ogródka. Założyła wczorajsze ubrania, nie chciało jej się szukać ciuchów. Kamila cały czas wypytywała o Izę, jak się czuje. Było lepiej. Nie wybudziła się jeszcze. Weronika powiedziała jej, że policja była znów na szkole, lecz nie wiedziała dlaczego chcieli rozmawiać z Kamilą. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Poszła otworzyć.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry panie komisarzu, widzę, że znów się spotykamy. – powiedziała Kamila.
- Możemy porozmawiać ? – zapytał policjant.
- To ja już pójdę. Widzimy się potem. Pa, do widzenia. – oznajmiła Weronika, całując w policzek Kamilę.
- Tak, możemy. – powiedziała Kamila. – Proszę, zapraszam do pokoju.
- A więc, co robiłaś, 8 lipca, w godzinach od 18 do 22 ?
- Do 20 byłam na szkole, potem wracałam do domu.
- Sama?
- Nie, byłam z Maćkiem.
- Może to potwierdzić?
- Tak, na pewno. Byłam z nim chyba do 23 w domu, często tak robię. Dlaczego te pytania?
- Mamy informację, że mogłaś to być ty.
- Ma pan błędne informację. Czy ma pan jeszcze jakieś pytania?
- Nie, chyba nie. Jeśli sobie coś przypomnisz, zadzwoń. – powiedział komisarz wręczając jej wizytówkę. – Do widzenia.
- Do widzenia.
Kamila była sama w domu. Poszła więc do swojego pokoju i wzięła 2 papierosy i zapalniczkę. Poszła na taras i odpaliła. Wiedziała że Maciek jej tego nie pozwala, ale była podejrzewana. Nie mogła uwierzyć, kto mógł to powiedzieć? Musiała zadzwonić do Maćka. Spaliła papierosy jeden po drugim, potem umyła zęby i zadzwoniła do niego.
- Kochanie, możesz przyjechać? Potrzebuje cię, była tu policja, przesłuchiwali mnie znowu, myślą że to ja postrzeliłam Izę. – mówiła zrozpaczona Kamila. Usłyszała tylko że będzie za 10 minut.
Była zdruzgotana. Siedziała na hamaku, gdy wszedł do domu nie pukając nawet.
- Co jest ? – spytał Maciek.
- Była tu policja, oni uważają, że to ja ją postrzeliłam !
- U nas też była, na szkole, dziś.
- Wiem, Weronika mi powiedziała. – odrzekła Kamila.
- Kto mógł im takich głupot nagadać?
- Nie mam pojęcia kochanie.
- Nie martw się, to nie ty, masz alibi.
- Ty jesteś moim alibi.
- Wiem. Jak się czujesz ? – zapytał z uśmiechem Maciek.
- A lepiej, dziękuje. Pójdziemy dziś na szkołę?
- O nie! Masz leżeć w łóżku ! Nie wiem w ogóle co ty tu robisz. Już na górę leżeć !
- Niee, no weź, czuje się znacznie lepiej.
- Nie ma mowy. Nie chce żebyś mi jutro od nowa chorowała. Dziś poleżysz, a jutro pójdziemy na szkołę. Jeśli chcesz, zostanę z tobą do wieczora.
- Idź na szkolę. Ja się trochę prześpię, a ty pobądź z nimi.
- Na pewno?
- Tak. – powiedziała z uśmiechem.
- Wpadnę do ciebie jak będę wracał, okej?
- Ehem. Kocham Cię!
- Ja cię też. Odprowadzę cie na górę, albo nie. Wezmę cię na ręce jak królewnę.
- Mój królewiczu. – uściskała go, złapała go następnie za szyje, a on uniósł ją.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

opowiadanie 2 część 2.

Kamila weszła po schodach i poszła do swojego pokoju. Położyła się na łóżko. Zaczęła płakać. Sama nie wiedziała dlaczego. Telefon się zaświecił – sms. ‘Kochanie, musimy jutro porozmawiać. Idź już spać , jesteś zmęczona, wiem. Słodkich snów skarbie, kocham Cię. ; ***’. Tak zrobiła, poszła wziąć prysznic i po 15 minutach leżała już w łóżku. Po wstaniu, poszła wziąć prysznic i ubrała się w białą bokserkę i shorty jeansowe. Zeszła do kuchni i zrobiła sobie śniadanie. Była umówiona na 13. z Laurą, w parku. Poszła jeszcze szybko po torbę, wrzuciła do niej klucze, telefon, portfel i jeszcze kilka drobnostek. Zobaczyła na telefonie, że jest już 12.30 i że ma wiadomość. ‘Spotkamy się o 15 na szkole. Muszę Ci coś powiedzieć.’ . Kamila przeraziła się. To kolejny sms, w którym było że muszą porozmawiać. Bała się, że to będzie koniec. Wyszła z pokoju i schodząc ze schodów, zadzwoniła do Laury że za 15 minut może być już w parku. Szła, cały czas myśląc o tych smsach. Po głowie snuły jej się pytania co mają znaczyć.
- Cześć Laura. – przywitała się Kamila całując ją w policzek.
- Hej słońce. – powiedziała promieniejąca Laura.
- Co jest? Co Ty taka wesolutka?
- Oj, no bo Gabryś powiedział, że jego rodzice zapraszają mnie na obiad.
- Łoo. Mała, gratuluje.
- A ty co jesteś taka smutna? Coś nie tak?
- Ehh. Maciek przysłał mi dwa sms o tym że musimy pogadać. Boje się trochę.
- Myślisz że chce z tobą zerwać? Nie, to nie w jego stylu. On cię kocha, nie zostawiłby cie, zrozum! – powiedziała Laura.
Miała rację. Maciek nie należał do tych typów, co zostawiali dziewczyny od tak. Dziewczyny przeszły się po parku, idąc następnie do kawiarni, gdzie czekał na nie deser lodowy. Rozmawiały o Izie, wczorajszym wpadzie policji i przesłuchaniu. Dochodziła godzina 15.00. Dziewczyny zgodnie stwierdziły, że idą na szkołę. Po drodze rozmawiały jeszcze.
- Cześć kochanie. – powiedział Maciek do Kamili.
-Cześć. – wymamrotała.
- Co jest ?
- To ty mi powiedz!
- O co ci chodzi ?
-Mi o co chodzi ? No tak, bo mi zawsze o cos chodzi !
- Co się stało ? Co ja ci zrobiłem ?
- Coś mi miałeś powiedzieć.
- No wiem, więc dlaczego krzyczysz?
- Bo chcesz ze mną zerwać. – zdążyła to powiedzieć i łzy jak strumienie zaczęły płynąć bo jej twarzy.
- Kochanie, nie chce, dlaczego tak pomyślałaś ? Nie płacz, kotuś. – powiedział, tuląc ją do siebie. Czuł, że jej czarne łzy wyciera o jego białą koszulkę.
- No bo chciałeś pogadać i uznałam że mnie nie kochasz.
- Nie, nigdy. Kocham cię!
- Więc o czym chcesz porozmawiać? – powiedziała już trochę spokojniejsza.
- Chyba wiem kto mógł zrobić to Izie.
- Kto ?
- Pamiętasz, jak pół roku temu, przed feriami, pod szkołę podjechał samochód? Czarne BMW. Po 3 miesiącach znowu się tu pojawił, nie było was, byłem tylko z Michałem, ostatnio widziałem ją kręcącą się po naszym osiedlu.
- Widziałeś kto to był ?
- Nie.. ale mam numery rejestracyjne.
- Dałeś je policji ?
- Nie.
- Dlaczego ?! – wzburzyła się Kamila.
- To psy. Oni nic nie zrobią. Gadałem z chłopakami, zrobimy to sami. Tata Bartka pracuje w drogówce. Sprawdzi kto jeździ tą furą.
- Nie ! Nie zgadzam się !
- No dlaczego ? Kochanie. – jęczał Maciek.
-Bo nie ! Nie będziesz się narażał ! Nie i już. – stwierdziła Kamila opadając na fotel.
- Proszę cię, co mi się może stać ? – kucną przy niej .
- Hm. Pomyślmy. Jeśli to jacyś gangsterzy mogą cie zabić ! To nie CS, nie będziesz miał drugiego życia!
- Nic mi się nie stanie.
- Nie i już. – Kamila zakończyła niemiłą pogawędkę.
Maciek uśmiechnął się i usiadł jej na kolanach całując przy tym namiętnie. Wiedział, że chciała jego dobra. Potem już normalnie ze sobą rozmawiali, oczywiście Maciek zszedł Kamili z kolan i to ona powędrowała na jego nogi. Zakochani przytulali się do siebie. Mateusz, brat Kamili palił kolejną paczkę szlugów, spoglądając raz na jakiś czas na siostrę i jej chłopaka. Nadal nie mógł się pogodzić, że są ze sobą.
-Kochanie, możemy iść już do domu ? Moja mama chciała żebyś w końcu przyszedł. – uśmiechnęła się Kamila.
- No ok, ale jest dopiero 19..
- Wiem. Posiedzimy u mnie.
- A no jeśli tak, to tak. Wstawaj grubasie z moich kolan. – zaśmiał się Maciek.
- Grubasie ? Osz ty! – wstała i obróciła się na pięcie wychodząc.
- Czekaaaaaj ! – krzyknął Maciek, wybiegając za Kamilą.
- Co chcesz? – mówiła obrażona.
Maciek nic nie mówiąc, nie pytając o jej zdanie pocałował ją. Ona robiąc mu na złość ugryzła go w język podczas pocałunku.
- Teraz jest okej. Ja cie ugryzłam , a ty mnie przezwałeś. – zaśmiała się.
- Wiesz że żartowałem ? Jesteś najchudszą i najśliczniejszą a na dodatek moją Kamilą. – wyznał czule.
W drodze powrotnej, żartowali sobie, przytulali, delikatnie droczyli się. Uwielbiali spędzać ze sobą czas. Dochodząc do domu, Maciek złapał ją za rękę mocniej niż zwykle . Troszeczkę się przestraszył, przerosło go to, ale weszli.
- Dzień dobry, proszę pani. – powiedział Maciek z dużą gracją.
- Cześć Maciek. Miło cię widzieć. – odrzekła mama Kamili.
- Panią również.
- Napijecie się czegoś ? – zapytała pani Maria.
- Nie, dziękuje. – powiedział grzecznie chłopak.
- Ja też nic nie chce. Idziemy na górę. – rzuciła Kamila. – Chodź.
- Idę, już idę słoneczko.
Maciek i Kamila poszli do jej pokoju. Kamila położyła się na łóżku, spuszczając głowę w dół, żeby móc go widzieć. Maciek siedział na fotelu obok komputera.
- Słonko, a czemu tak właściwie nie pozwalasz mi palić? Mam przecież już 16 lat. Nie rozumiem. – powiedziała Kamila.
- Bo to ci szkodzi. To proste i logiczne. Jestem trzy lata starszy i wiem lepiej. Papierosy powodują wiele chorób. Nie chce żebyś była chora, czy coś. – stwierdził z lekkim uśmiechem na ustach.
- No, ale przecież nie muszę być chora od razu, czy coś. –
- Nie, ale jest możliwość, że staniesz się chora. Wiesz jak będą wyglądały twoje płuca? Wiesz przynajmniej jak wyglądają płuca Twojego brata? Jest w moim wieku a jego płuca to pewnie jakaś masakra. Chcesz być taka jak on ? Pali 2 paczki dziennie. Zrozum, chce tylko twojego dobra, misiaczku. Poza tym zdajesz sobie sprawę, że jakby się twoja mama dowiedziała…
- Wiem. – przerwała mu. – Zabiła by mnie. Jestem z was najmłodsza ale nie musisz mnie tak traktować.
Kamila podniosła głowę, okręcając się tyłem do Maćka. Nie myśląc wiele, wstał i usiał obok niej.
- Po co ci taka małolata jak ja ? Jest przecież dużo starszych i ładniejszych dziewczyn ode mnie. Jestem tylko głupią 16-latką.
- Spójrz na mnie. – powiedział stanowczym tonem, a Kamila podniosła głowę. – Zrozum, nie chce żadnej innej, starszej dziewczyny. Ładniejszej dziewczyny od ciebie nie ma. Kocham cię i żadna inna nie zastąpi mi takiego cudu, jakim jesteś.
- Nie prawda. – zaczerwieniła się, spuszczając następnie głowę w dół.
- Jaka nie prawda ? Jesteś najśliczniejszą, najcudowniejszą, najukochańszą, najmądrzejszą, najseksowniejszą, moją kochaną Kamilą, rozumiesz ?
- Nie. – powiedziała z uśmiechem na ustach.
- Zrozum, albo zacznę cię łaskotać.
- O niee! Nie zrobisz mi tego !
- Chcesz się przekonać ? – Maciek zaśmiał się dotykając jej szczupłej sylwetki.
- Nie, okej, okej. Rozumiem, tylko mnie nie łaskocz!
- No, i tak ma być zawsze. – stwierdził Maciek całując ją.

sobota, 9 kwietnia 2011

opowiadanie 2 część 1.

-Mamo, wychodzę! – krzyknęła Kamila zbiegając ze schodów.
Nie usłyszała odpowiedzi. Była już troszkę spóźniona. Jednak jej chłopak, wiedział, jaka jest. Po 5 minutach dotarła do parku, gdzie byli umówieni. Maciek czekał już zaniepokojony na nią.
-Jestem już. Przepraszam słońce. – powiedziała całując go w policzek.
- Już wiesz? – zapytał podenerwowany.
-, O czym? Coś się stało?
- Iza… Iza jest w szpitalu.
- Co? Jak to?
- Ktoś ją postrzelił. Bałem się, że i tobie się coś stało. – powiedział, przytulając ją do siebie.
- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. Możemy do niej pójść? – zapytała Kamila, mając łzy w oczach.
- Nic się nie stało. Tak, oczywiście. Chodź. – powiedział splatając dłonie swoje i Kamili.
Szli w milczeniu całą drogę. Co jakiś czas spoglądali na siebie. Mieli przygnębione miny. Iza była ich wspólną koleżanką. Bardziej Maćka, niż Kamili, ale jej to nie przeszkadzało. Miała do niego bezgraniczne zaufanie, starała się nie być się zazdrosna, wiedziała, że to go denerwuje. Ona była jego oczkiem w głowie. Uwielbiał bawić się jej ciemnymi lokami, uwielbiał jej uśmiech. Byli ze sobą nie długo. Niedawno minęły 3 miesiące. Wcześniej, był dla niej tylko kumplem brata, po krótkim czasie jednak to się zmieniło. Mateuszowi przeszkadzało to, że spotyka się z jego kumplami. Jako starszy brat, wkurzało go to, ale nie mógł nic na to poradzić. Gdy doszli do szpitala, Kamila zawahała się. Bała się wejść, bała się tego, co może tam zobaczyć.
- Coś nie tak? – wyszeptał jej do ucha.
- Nie, wszystko okej. – odpowiedziała po chwili milczenia.
-Dobrze, więc chodź.
Weszli do szpitala, nadal trzymając się za ręce. Maciek zapytał gdzie znajdą Izę, bo widział, że Kamila nie jest w stanie wymówić słowa. Pielęgniarka zaprowadziła ich do pokoju, gdzie leżała. Kamila bardzo mocno ścisnęła jego rękę i łzy spłynęły jej po bladej twarzy. Widząc to, otarł bardzo delikatnie łzy, przytulając do siebie.
- Siostro, jak ona się czuje? – zapytała niepewnie Kamila.
- Dobrze, widać już poprawę. Przyjechała do nas wczoraj wieczorem. Teraz jest lepiej. Jeśli chcecie, możecie wejść na sale, lecz pacjentka nadal jest nieprzytomna.
- Dziękujemy, ale zostaniemy tutaj.
- Dobrze. Ja już pójdę. – powiedziała pielęgniarka.
- Ona wyzdrowieje, prawda? – Kamila zwróciła się do Maćka.
- Tak kochanie, na pewno. Nic jej nie będzie. Chcesz usiąść?
- Nie, chyba nie. Możemy już wracać? Nie czuje się najlepiej.
- Tak, oczywiście. – powiedział Maciek, całując następnie ukochaną w czoło.
Wiedział, że musi odprowadzić ją do domu. Bal się o nią. Nie wiadomo było, kto zrobił to Izie, więc mogło spotkać to i innych.
- Skąd wiesz? – spytała Kamila.
- O czym? – zdziwił się Maciek.
- O tym, że Iza została postrzelona.
- Zadzwonił do mnie Bartek. On wie od jej mamy. Przyszedł po nią, bo się tak umówili. Potem pojechał do szpitala i zadzwonił do mnie, że dziś go nie będzie na szkole.
- Chcesz iść tam?
- Na szkołę?
-Ehe. – mruknęła Kamila.
- Chce być z Tobą. Jeśli chcesz, możemy tam pójść, chce być po prostu z tobą. – wyznał Maciek.
-Uhm, chodź. Trzeba będzie im powiedzieć.
- Na pewno? – zapytał Maciek. – Nie wyglądasz najlepiej.
-Tak, na pewno.
- Dobrze, więc chodź.
-Kocham cię! – zaśmiała się Kamila przez łzy.
- Ja ciebie też. – uśmiechną się Maciek.
Szli już trochę bardziej spokojni, po uświadomieniu sobie, co powiedziała pielęgniarka. Gdy doszli do opuszczonej szkoły, podjechała tam policja. Byli już podenerwowali.
- Dzień dobry, komisarz Kowalski. – rzekł policjant.
- Dzień dobry. – powiedział trochę przestraszony Maciek.
- Chcecie tu wejść? – zapytał.
-Ehe. Tam są nasi przyjaciele. Czekają na nas. Mamy prawo tam wchodzić. Dostaliśmy pozwo… - powiedziała dość stanowczo Kamila.
-Wiem. Jesteśmy tu z powodu waszej koleżanki Izy. – przerwał jej komisarz. – Wejdziemy do szkoły?
- Tak, jasne. – Kamila znów posmutniała.
Maciek objął ją i weszli do środka.
-Ej, to jest komisarz Kowalski. Iza została postrzelona. Chce z nami pogadać. – rzekł Maciek, uciszając rozweselonych kolegów.
-Ej, ziom. Musimy? – zapytał Dawid.
- Tak musicie. – wtrącił komisarz. – chodzi tu o waszą koleżankę. To dla jej dobra.
- No dobra. – powiedziała Anka.
- Będę chciał rozmawiać z wami oddzielnie. Zacznijmy od dziewczyn.
Komisarz poprosił, aby przychodzili do innego pokoju, obok miejsca gdzie wszyscy byli. Najpierw poszła Kamila. Była zdruzgotana. Po niej była Anka, Weronika i Laura. Komisarz pytał je, gdzie wtedy były, co robiły, czy ktoś to może potwierdzić, czy Iza miała wrogów. Chłopaki szli nie chętnie. Byli z pokolenia ‘JP na 100 %’. Gadanie z psami ich nie rajcowało. Ale chodziło przecież o Izę. Bartka, Maćka, Dawid, Gabryś, Kuba, Mateusz i Michał byli pytani o to samo, co dziewczyny. Spisali potem ich dane i pojechali.
- Co z Izą? – spytał Gabryś.
- Lekarze mówią że jest poprawa. Wczoraj ją przywieźli wieczorem i była masakra. Miejmy nadzieje że z tego wyjdzie . – odrzekł Michał , chłopak Izy.
- A kto ją przywiózł ? – spytała Weronika.
- Nie wiadomo. Dostali wiadomość że przed szpitalem leży dziewczyna. – mówił Michał.
- Boże, kto miał czelność strzelać do niej, a potem przywozić i zostawić ją pod szpitalem? – spytała wkurzona Laura.
Michał wstał i wyszedł. Tak po prostu. Gabryś wstał, lecz Dawid go zatrzymał, tłumacząc że potrzebuje teraz samotności. Kamila siedziała na kolanach Maćka. Spoglądała na przytulonych Bartka i Ankę, i leżącą Laurę na kolanach Gabrysia. Weronika była zasłuchana w rytmy rapu, a Mateusz z Dawidem palili szlugi. Szła już druga rama w ciągu 2 godzin. To nie było do nich podobne , by tak dużo jarali.
- Mogę i ja zapalić ? – Kamila wyszeptała Maćkowi do ucha.
- Kochanie. – stwierdził.
-No proszę, jednego. Nie mogę już wytrzymać. – błagała.
- Dobrze, już dobrze, ale tylko jednego.
- Dziękuje. – powiedziała Kamila, zapalając zapalniczkę.
Wszyscy siedzieli do 21. Nie mieli nastroju żeby być tam dłużej. Wracali razem. Kamila wróciła do domu po godzinie, bo siedziała jeszcze na schodach z Maćkiem rozmawiając z nim o dzisiejszym dniu. Uwielbiał jej słuchać.
- Kamila, słyszałam co się stało. Co z Izą?
- Dobrze, jest lepiej. Skąd wiesz?
-Policja tu była. Pytali o Ciebie.
- Aaa. Tak, wiem. Byliśmy na szkole. Przyjechali tam i przesłuchiwali nas, ale jest okej. Pójdę do siebie.
- Dlaczego nie zaprosiłaś Maćka?
-Musiał już iść.


________________________________________________
Moje pierwsze opowiadanie, już stare. Kolejna część jutro wieczorem. Miłego czytania życzę. :-))