sobota, 9 kwietnia 2011

opowiadanie 2 część 1.

-Mamo, wychodzę! – krzyknęła Kamila zbiegając ze schodów.
Nie usłyszała odpowiedzi. Była już troszkę spóźniona. Jednak jej chłopak, wiedział, jaka jest. Po 5 minutach dotarła do parku, gdzie byli umówieni. Maciek czekał już zaniepokojony na nią.
-Jestem już. Przepraszam słońce. – powiedziała całując go w policzek.
- Już wiesz? – zapytał podenerwowany.
-, O czym? Coś się stało?
- Iza… Iza jest w szpitalu.
- Co? Jak to?
- Ktoś ją postrzelił. Bałem się, że i tobie się coś stało. – powiedział, przytulając ją do siebie.
- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć. Możemy do niej pójść? – zapytała Kamila, mając łzy w oczach.
- Nic się nie stało. Tak, oczywiście. Chodź. – powiedział splatając dłonie swoje i Kamili.
Szli w milczeniu całą drogę. Co jakiś czas spoglądali na siebie. Mieli przygnębione miny. Iza była ich wspólną koleżanką. Bardziej Maćka, niż Kamili, ale jej to nie przeszkadzało. Miała do niego bezgraniczne zaufanie, starała się nie być się zazdrosna, wiedziała, że to go denerwuje. Ona była jego oczkiem w głowie. Uwielbiał bawić się jej ciemnymi lokami, uwielbiał jej uśmiech. Byli ze sobą nie długo. Niedawno minęły 3 miesiące. Wcześniej, był dla niej tylko kumplem brata, po krótkim czasie jednak to się zmieniło. Mateuszowi przeszkadzało to, że spotyka się z jego kumplami. Jako starszy brat, wkurzało go to, ale nie mógł nic na to poradzić. Gdy doszli do szpitala, Kamila zawahała się. Bała się wejść, bała się tego, co może tam zobaczyć.
- Coś nie tak? – wyszeptał jej do ucha.
- Nie, wszystko okej. – odpowiedziała po chwili milczenia.
-Dobrze, więc chodź.
Weszli do szpitala, nadal trzymając się za ręce. Maciek zapytał gdzie znajdą Izę, bo widział, że Kamila nie jest w stanie wymówić słowa. Pielęgniarka zaprowadziła ich do pokoju, gdzie leżała. Kamila bardzo mocno ścisnęła jego rękę i łzy spłynęły jej po bladej twarzy. Widząc to, otarł bardzo delikatnie łzy, przytulając do siebie.
- Siostro, jak ona się czuje? – zapytała niepewnie Kamila.
- Dobrze, widać już poprawę. Przyjechała do nas wczoraj wieczorem. Teraz jest lepiej. Jeśli chcecie, możecie wejść na sale, lecz pacjentka nadal jest nieprzytomna.
- Dziękujemy, ale zostaniemy tutaj.
- Dobrze. Ja już pójdę. – powiedziała pielęgniarka.
- Ona wyzdrowieje, prawda? – Kamila zwróciła się do Maćka.
- Tak kochanie, na pewno. Nic jej nie będzie. Chcesz usiąść?
- Nie, chyba nie. Możemy już wracać? Nie czuje się najlepiej.
- Tak, oczywiście. – powiedział Maciek, całując następnie ukochaną w czoło.
Wiedział, że musi odprowadzić ją do domu. Bal się o nią. Nie wiadomo było, kto zrobił to Izie, więc mogło spotkać to i innych.
- Skąd wiesz? – spytała Kamila.
- O czym? – zdziwił się Maciek.
- O tym, że Iza została postrzelona.
- Zadzwonił do mnie Bartek. On wie od jej mamy. Przyszedł po nią, bo się tak umówili. Potem pojechał do szpitala i zadzwonił do mnie, że dziś go nie będzie na szkole.
- Chcesz iść tam?
- Na szkołę?
-Ehe. – mruknęła Kamila.
- Chce być z Tobą. Jeśli chcesz, możemy tam pójść, chce być po prostu z tobą. – wyznał Maciek.
-Uhm, chodź. Trzeba będzie im powiedzieć.
- Na pewno? – zapytał Maciek. – Nie wyglądasz najlepiej.
-Tak, na pewno.
- Dobrze, więc chodź.
-Kocham cię! – zaśmiała się Kamila przez łzy.
- Ja ciebie też. – uśmiechną się Maciek.
Szli już trochę bardziej spokojni, po uświadomieniu sobie, co powiedziała pielęgniarka. Gdy doszli do opuszczonej szkoły, podjechała tam policja. Byli już podenerwowali.
- Dzień dobry, komisarz Kowalski. – rzekł policjant.
- Dzień dobry. – powiedział trochę przestraszony Maciek.
- Chcecie tu wejść? – zapytał.
-Ehe. Tam są nasi przyjaciele. Czekają na nas. Mamy prawo tam wchodzić. Dostaliśmy pozwo… - powiedziała dość stanowczo Kamila.
-Wiem. Jesteśmy tu z powodu waszej koleżanki Izy. – przerwał jej komisarz. – Wejdziemy do szkoły?
- Tak, jasne. – Kamila znów posmutniała.
Maciek objął ją i weszli do środka.
-Ej, to jest komisarz Kowalski. Iza została postrzelona. Chce z nami pogadać. – rzekł Maciek, uciszając rozweselonych kolegów.
-Ej, ziom. Musimy? – zapytał Dawid.
- Tak musicie. – wtrącił komisarz. – chodzi tu o waszą koleżankę. To dla jej dobra.
- No dobra. – powiedziała Anka.
- Będę chciał rozmawiać z wami oddzielnie. Zacznijmy od dziewczyn.
Komisarz poprosił, aby przychodzili do innego pokoju, obok miejsca gdzie wszyscy byli. Najpierw poszła Kamila. Była zdruzgotana. Po niej była Anka, Weronika i Laura. Komisarz pytał je, gdzie wtedy były, co robiły, czy ktoś to może potwierdzić, czy Iza miała wrogów. Chłopaki szli nie chętnie. Byli z pokolenia ‘JP na 100 %’. Gadanie z psami ich nie rajcowało. Ale chodziło przecież o Izę. Bartka, Maćka, Dawid, Gabryś, Kuba, Mateusz i Michał byli pytani o to samo, co dziewczyny. Spisali potem ich dane i pojechali.
- Co z Izą? – spytał Gabryś.
- Lekarze mówią że jest poprawa. Wczoraj ją przywieźli wieczorem i była masakra. Miejmy nadzieje że z tego wyjdzie . – odrzekł Michał , chłopak Izy.
- A kto ją przywiózł ? – spytała Weronika.
- Nie wiadomo. Dostali wiadomość że przed szpitalem leży dziewczyna. – mówił Michał.
- Boże, kto miał czelność strzelać do niej, a potem przywozić i zostawić ją pod szpitalem? – spytała wkurzona Laura.
Michał wstał i wyszedł. Tak po prostu. Gabryś wstał, lecz Dawid go zatrzymał, tłumacząc że potrzebuje teraz samotności. Kamila siedziała na kolanach Maćka. Spoglądała na przytulonych Bartka i Ankę, i leżącą Laurę na kolanach Gabrysia. Weronika była zasłuchana w rytmy rapu, a Mateusz z Dawidem palili szlugi. Szła już druga rama w ciągu 2 godzin. To nie było do nich podobne , by tak dużo jarali.
- Mogę i ja zapalić ? – Kamila wyszeptała Maćkowi do ucha.
- Kochanie. – stwierdził.
-No proszę, jednego. Nie mogę już wytrzymać. – błagała.
- Dobrze, już dobrze, ale tylko jednego.
- Dziękuje. – powiedziała Kamila, zapalając zapalniczkę.
Wszyscy siedzieli do 21. Nie mieli nastroju żeby być tam dłużej. Wracali razem. Kamila wróciła do domu po godzinie, bo siedziała jeszcze na schodach z Maćkiem rozmawiając z nim o dzisiejszym dniu. Uwielbiał jej słuchać.
- Kamila, słyszałam co się stało. Co z Izą?
- Dobrze, jest lepiej. Skąd wiesz?
-Policja tu była. Pytali o Ciebie.
- Aaa. Tak, wiem. Byliśmy na szkole. Przyjechali tam i przesłuchiwali nas, ale jest okej. Pójdę do siebie.
- Dlaczego nie zaprosiłaś Maćka?
-Musiał już iść.


________________________________________________
Moje pierwsze opowiadanie, już stare. Kolejna część jutro wieczorem. Miłego czytania życzę. :-)) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz